Strona:PL JI Kraszewski Zając jedynak from Łowiec 1879 No 2 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wykształcony, kawaler, literat trochę, więcej jeszcze artysta, należał do tych myśliwych namiętnych, zapalonych, dla których wszelki rodzaj łowiectwa jest najrozkoszniejszem zajęciem. Uczyć się tu było można wszystkiego, co do myśliwstwa należało, bo począwszy od łowów z ptakami, na które jeszcze z nim jeździłem, nie było rodzaju polowania, któregoby nie próbował. Psiarnia liczyła oprócz doskonałych ogarów wyborne charty, najlepsze wyżły i ulubione jamniki. Sokoły noszono i uczono jak za dobrych, dawnych czasów. Mieszkanie wuja Wiktora było całe przybrane w narzędzia myśliwskie, porządki i przybory od wabików poczynając do kordelasów. Siatki do krycia pod ptakiem przepiórek i kuropatw ubierały ściany, a sama ciotka Józefa je robiła i były bardzo ładne, bo tu wszystko mieć musiało pewną artystyczną cechę. Zresztą — jakem mówił — trudno tu było nie zostać myśliwym, — któż ze dworu nim nie był? Rachmistrz p. Więckiewicz, rządca p. Piwoni, wszyscy słudzy i oficyaliści, kucharze się nie raz wykradali do pobliskiego Kraszczyna, aby choć puknąć.
Lasy niezmiernie rozległe, przeszło sto włok, obfitowały w zwierza najrozmaitszego od sarn poczynając do wszelakiego ptactwa, a cośmy to nawykopywali lisów i borsuków!
Cóż to za śliczne były te dziś, niestety, wycięte i przerzedzone lasy, w których sosny stały jak kolumny w świątyni, a w Kraszczynie dębów w kilku objąć nie mogliśmy! Tu zapewne zakochałem się w lasach i gąszczach, a miłość tę dochowam im do grobu. Możeż być co na świecie piękniejszego nad las i więcej pociągającego? Las, który ma swój głos jak morze, swoją grę światła i cieni i bogaty jest jak świat, tak że na każdym kroku ciekawe oko coś spotyka w nim nowego — i badania godnego.