Strona:PL JI Kraszewski Stary zamek.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły się kilka kart wydartych z xiąg XVII wieku, archiwum z powywracanemi półkami sosnowemi, jadalnie, kredensa i niewiem już ile izb i ile korytarzy i komórek. Był to dedal przegródek, wschodów, wschodków, przejść, sklepień, kryjówek, ogromnych gmachów i szczupłych pokoików, ogołoconych i odartych ze wszystkiego, czekających dnia ruiny ze smutną cierpliwością męczennika. Znać było, że ten budynek, któremu ręka późniejsza nadała powierzchownie jednolitą fizyonomiję, wznosiły powoli wieki; że poczęty w XIV wieku, może skromnym grubym murem, w XV nieco śmieléj rozszerzony, w XVI zarysowany na poważniejszą już skalę, w XVII rozpostarty nagle i zbytkownie, w XVIII dopiéro z zamku wyrósł na pałac, by w XIX z pałacu stać się pół ruiną, pół fabryką. — Na gołych murach czytać było można dzieje żywota tych wieków z razu bohaterskich, pracowitych, prostoty pełnych w obyczaju, potém zbytkujących i zepsutych...
Stary Piotr po słowie się tylko odzywał, tłómacząc mi znaczenie każdéj izby, dając im dziwne i dość niezrozumiałe nazwania od osób co je zamieszkiwały, od wypadków, co w nich miały miejsce przed laty — ale nieśmiał rozszerzać się z boleścią i narzekaniem, których był pełen i wstrzymywał je w sobie jako mógł. Wzdychał ciężko i modlił się pocichu.. czasem oczy odwracał... kilka razy już, już zdawały mu się rozwiązywać usta, ale milkł zaraz jakby sobie przypomniał, że słowa jego paść mogą nie w ciepłe serce, a na zimną opokę.
W jednéj z komnat nagle zatrzymałem się osłupiały nad ogromnym stosem jakichś płócien z obrazów i połamanych ram, zwalonych na kupę niemiłosiernie. Gdzie niegdzie z tego chaosu patrzała jeszcze spleśniała i zakurzona twarz hetmańska dziko i smutno — ówdzie wystawała