Strona:PL JI Kraszewski Rady główne i życzenia na nowy rok.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

Jutro przynosi nam tylko nowe cierpienia.
W innej epoce bytu instynkt poprowadziłby może narody na drogę mogącą wywieść z tego odmętu; dziś ludzkość jak człowiek pojedynczy, straciła instynkt, musi więc oprzeć się na rozumowaniu, na zasadach, i sama wytknąć sobie gościniec.
Otóż czego nam właśnie brakuje: wiedzy co czynić, wiary w obmyślane środki, stałej nakreślonej drogi.
Nie mamy zasad żadnych, łatamy się z dnia na dzień wyżebraną jałmużną maluczkich środków dodniowych.
Uderzmy w główną winę, prawda chrześciańska w zastosowaniu swem do społeczności, wyznawających ją pozornie, jest czczem słowem; moralność pojedynczych ludzi i całych narodów, polityka ich całkiem się z nią rozchodzi.
W życiu prywatnem przyjmujemy ją wrzekomo, zwalniając surowe przepisy jej gwoli potrzebom chwilowym; w życiu publicznem nic nas już nieprowadzi nad interes chwili, rządzimy się w niem często najdrapieżniejszym instynktem zachowawczym, zawsze tylko tem, co się znajdzie pod ręką. Z tego naturalnie wypływać musi, że i stosunek rządzących do rządzonych i międzynarodowe, któremi żadne stałe nie kieruje prawo — najstrasznieszy chaos rodzą, najzajadlejsze walki wywołują. W sprawach najdroższych człowiekowi, bo w sprawach jego ducha, siła rozporządza nie bacząc prawa; jak tylko idzie o rzecz publiczną, i rządzący i rządzeni wyłamują się z pod niego. W ten sposób z obu stron znaczenie prawa się zaciemnia, jego świętość uszczupla, kończy się na nieuznawaniu żadnego.
Pierwszą więc potrzebą jest poprzestać szukać ratunku w półśrodkach, a starać się o odbudowanie stósunków społecznych na stałych niewzruszonych zasadach. To co jest prawdą dla pojedynczych ludzi, musi być prawdą dla spółeczeństw, narodów, i ludzkości.
Prawda jest jedną, inaczej nie byłaby prawdą; uznanie jej ciągnie za sobą wykonanie we wszystkiem. Wciągu wieków widzimy tę prawdę ciągle jedną, odsłaniającą się nam tylko coraz wyraźniej i jaśniej. Prawda chrześciańska jest wszakże tą samą, którą głosili Sokrates i Plato, którą przeczuwały ludy, którą czynem i krwią swą do niewzruszonego prawa podniósł Chrystus.
Odrodziła ona ludzkość, choć niecałkowicie przyjęta, choć cząstkowo tylko spełnioną została.
Nie potrzebujemy dowodzić, że tylko ta prawda może być lekarstwem na chorobę wieku, że wszystko złe pochodzi z zaparcia jej i lekceważenia.
Z braku miłości chrześciańskiéj w najszerszem jej zastosowaniu rodzą się wszystkie te walki, które szarpią światem; bój klas, spółeczeństw między sobą, władzy z rządzonymi, narodów z narodami; z zaparcia spólności braterskiej całej ludzkości i odosobnienia interesów każdej grupy, rodzi się chaos, w którym toniemy. Daje się to sprowadzić jak najściślej do tego jednego pewnika: brak nam zasad szerokich, niewzruszonych, żyjemy wyjątkami, każdy sobie, aby dalej. Z tego wszystko złe wynika. Grzechu tego początki są bardzo stare, choć skutki dziś dopiero najjawniejsze. Nigdyśmy nie wierzyli silnie, a wiary naszej w czyn nie zmienili.