Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czytała wiele, grała na fortepianie, chociaż publicznie nigdy się ze swą grą nie popisywała, jeździła na spacery, dzieliła z ojcem jego zamiłowanie w teatrze.
W domu urządzano czasem widowiska amatorskie.
Rzadko kto ją widział uśmiechającą się, nigdy prawie po młodemu wesołą, lecz téż nigdy kwaśną i smutną. Albo umiała zawsze jednakową się pokazywać lub w istocie nią była.
Hrabia ożywiał się także tylko, albo gdy mówił o swym procesie milionowym, lub o teatrze. Spadek — czy sława dramatycznego pisarza więcéj go i żywiéj obchodziły — trudno było to ocenić.
Bardzo zdrowo sądząc o dramatach, artystach, o teoryi kunsztu — hrabia, gdy przyszło prawidła tak dobrze mu znane zastosowywać, płodził poczwarne dziwolągi. Komedye jego i dramaty nie miały związku, budowa ich była śmieszną, wykonanie słabe. Chwalono je półgębkiem, ale teatra wymawiały się od grania najrozmaitszemi pozorami — i nawet przybywające z prowincyi pomniejsze trupy — pomimo ofiar, do których autor był przygotowany, unikały narzucanych im utworów osławionego już hrabiego. Uparty i zaślepiony hrabia Saturnin w tém odpychaniu płodów swéj muzy, widział intrygę, zazdrość, zaślepienie, uprzedzenie — niechęć i pocieszał się tém, że przyszłość to oceni lepiéj.
Całą więc pociechą jego było drukować, co napisał i zbiór tych nieznanych nikomu sztuk był już dosyć znaczny.
Z tego, cośmy o domu tym napomknęli, łatwo sobie wyobrazić, iż zbyt wielkiéj siły atrakcyjnéj nie miał. Młodzież, która wiedziała jak trudną była panna Marcelina, nie spieszyła i nie ważyła się do niéj, poważniejsi ludzie znajdowali hrabiego dosyć nudnym.
Kuchnia, choć bardzo dobra, nie była zbytkowną — nic więc nie pociągało, bo hrabia oszczędny, obrachowany, pieniędzy nie pożyczał i nie trwonił.
Parę razy w ciągu tygodnia zjawiało się w wielkim salonie osób kilka, poważnych, czasem proszony obiad kilkanaście zgromadzał.
W czasie karnawału parę razy tańcowano, lecz wieczory tańcujące nie przeciągały się do rana i nie miały tego brio, wesołości, ożywienia, co gdzieindziéj.
Ale hrabia rodem i majątkiem należał do arystokracyi, — spełniał obowiązki stanu chętnie, choć bez zapału i nic mu zarzucić nie było można. Dopóki panna Marcelina była młodziuchną, to jest przed lat dziesiątkiem, póki się nie wyrobił jéj charakter i nie okazała, że pochwycić się nie da — zabiegano tu daleko żywiéj, cisnęło się osób więcéj. Teraz, zwolna przerzedzało się coraz.
Ani hrabia, ani córka nie zdawali się starać o to, aby ludzi ku sobie pociągnąć.
Przed dziewiątą, bardzo starannie i elegancko ubrany, w nieposzlakowanéj świeżości rękawiczkach, piękny i z twarzą wypogodzoną, pan Stanisław zdejmował palto w przedpokoju hrabiego.