Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widzę, że p. Korczak ma u państwa szczególne względy — rzekł szyderczo — których ja sobie wytłómaczyć nie umiem. Wydaje mi się tak pospolitym biuralistą, iż zasmakować w nim mi nie podobna...
Marcelina popatrzyła mu w oczy.
— To tylko dowodzi — odpowiedziała zimno — żeś sobie hrabia nie zadał pracy zbliżyć się do niego. Powierzchowność jego jest dość pospolitą i niewiele obiecującą, zyskuje wiele na bliższém poznaniu, co nie wszystkim się trafia...
Obdorski połknął to ostre słówko uśmiechając się.
— Nie mam najmniejszéj ochoty sprawdzać słów pani i wolę im wierzyć — odpowiedział. Dla mnie jest antypatyczny z tym swoim słodkim wyrazem banalnéj fizyognomii.
— Ja go bardzo cenię i lubię — przerwała panna Marcelina, i spodziewam się, że mi hrabia za złe nie weźmiesz mojéj przyjaźni ku niemu.
— Aż... przyjażni! — zawołał Obdorski.
— Co najmniéj — potwierdziła hrabianka. Jestto człowiek bardzo wykształcony i razem dobrego serca, co rzadko razem chodzi.
— Szczęśliwy — zamruczał hrabia.
Hrabianka z dumną minką odwróciła się nic nie odpowiadając.
Obdorski tak był dotknięty okazaną Korczakowi życzliwością, iż znalazłszy się potém z br. Saturninem, nie wytrzymał i sarkastycznie o tém napomknął.
Ojciec odparł na to obojętnie.
— Najlepiej jest nie zważać na to; zbytnią przywiązując wagę do stosunku niemającego znaczenia, możesz mu je nadać. Kobiety są z natury skłonne do przekory. Nigdyby Ewie na myśl nie przyszło zrywać owe jabłko, gdyby one zakazaném nie było.
— A! ja téż tyranem być nie myślę dla żony — rzekł Obdorski, ale w domu moim nie chcę cierpieć tych, którzy mi są wstrętnymi.
Saturnin wniósł o czémś inném i dłużéj mówić nie chciał o Korczaku.
Doniesienia panny baronówny Sewery, własne spostrzeżenia, odpowiedzi Marceliny, poruszyły do zbytku narzeczonego. Chodził z tém ciągle jakby się mógł pozbyć Korczaka.
Nie mówił o tém majorowi, wiedząc, że w nim pomocnika sobie nie zjedna; ale znalazł inne drogi starania się o to, aby Stanisław koniecznie został przemieszczony gdzieindziéj.
Nikt się tego ani domyślać, ani obawiać nie mógł nawet: Korczak był zupełnie spokojnym; mowy o nim unikał hr. Henryk, ale pokątnie pracował przez swe stosunki, aby się go pozbyć z Warszawy.
Baronówna przez „królową“ znalazła sposób trafienia do władz, które losami urzędników rozporządzały. Obdorski nie był mściwym: