Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszyscy i zostały mu po niéj plamy, ale któryż z nich lepszy? Gra w karty namiętnie, miał i ma ulubienice, płochy jest, uczucia żadnego, wyżyty, znudzony, zimny, ale w salonie bardzo przyzwoity, ma dosyć taktu, nie głupi, a czego nie umie to potrafi pokryć zręcznie. Koniec końcem mogłabym na gorszego trafić. Jako tyrana go się nie boję, a jako marnotrawcy nie dam mojego mienia nadwerężyć.
— Czy ojcu bardzo o to idzie, aby się mnie pozbyć!
Hrabia stał zmięszany.
— Mnie idzie o twoje szczęście, — rzekł.
— No, o tém mowy być nie może, — gorzko odparła hrabianka, — ale ja się go wcale nie spodziewałam i jużem sobie wyperswadowała wszelkie o niém marzenie...
Jeżeli ojcu bardzo o to idzie, ażebym za mąż wyszła — autant celui qu’un autre!
Ruszyła ramionami, spoglądając na ojca. Saturnin stał ciągle zmięszany i coraz smutniejszy.
— Ja cię wcale nie zmuszam — dodał, ale trzeba się zdecydować... tak czy nie...
Sparła się na ręku Marcelina i dumała.
— Chyba węzełki pociągnąć, — rzekła z szyderstwem. — Sama nie wiem... sama nie wiem...
Hrabia usiadł, oczy spuściwszy na ziemię.
— Sama przyznajesz, że znasz go dobrze, to już korzyść wielka, — począł: jeżeli nie masz wstrętu...
Marcelina wykrzywiła usta nie odpowiadając. Milczeli czas jakiś.
— Wie ojciec co? — rzekła. — Jeszcze jedna próba... przyjmuję go, ale ślub odłożymy za pół roku... przez ten czas jako narzeczony, zbliży się, poznam go jeszcze lepiéj, rozmówię otwarcie; — albo zerwę lub... niech się dzieje wola Boża!
— Wola Boża — powtórzyła — lepiéjby ją nazwać karą Bożą.
Hrabia poruszył się żywo i spojrzał na córkę.
— To więc twoje ostatnie słowo...
— Tak — odparła sucho Marcelina... — Przyjmuję go — ślub za pół roku, ale ojcu poufnie mówię, jeżeli nie będę mogła go znieść — odeślę pierścionek...
Westchnęła..
— Pozwól sobie przypomnieć, że ja cię nie zmuszam... dodał hrabia.
— Pamiętam o tém — odparła Marcelina, ale razem muszę ja przypomnieć ojcu, że gdyby mnie się podobał ubogi chłopak, a ten miał matkę kobietę prostą, ekonomównę — ojciecbyś nie pozwolił na ożenienie.
— Tybyś sama go w tych warunkach nie chciała, — dorzucił hrabia, bobyś dla matki jego i dla niego wyrzec się musiała całego świata, do którego przywykłaś...