Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stanisław nie przeczuwał może całej doniosłości tych kilku słów, które zamienił z Marcelina; więcéj rachował na jéj serce, a przynajmniéj nie przewidział gwałtownego zerwania z nią.
Następnego dnia przyszedłszy do Wawrowskiéj, znalazł ją samą. Przyjęła go bardzo serdecznie, bo osobiście jéj był sympatyczny; ale nie chcąc, żeby się łudził, dała mu do zrozumienia, że ona musi zmienić tryb życia i wyrzec się wieczornych przyjęć, bo hrabia wolał ją mieć u siebie i zazdrosnym był o córkę.
Wszystko się tak składało, że Korczak domyślał się, iż się go pozbyć chciano. Zabolało go to, ale nie dał poznać po sobie, że mógł miéć jakieś nadzieje i że je stracił.
Zaproszenia do hrabiego Saturnina wcale się nie mógł spodziewać, a więc pannę Marcelinę mógł chyba widziéć gdzieś w teatrze lub na ulicy.
Jaki był powód téj zmiany? Korczak domyślał się go w ojcu.
Jakaś wątła tylko pozostawała mu nadzieja, że panna, jeżeli w istocie ma dla niego jakieś uczucie, znajdzie sposób okazania go i zbliżenia się... z pomocą Wawrowskiéj... lub Salezego.
On sam, na żaden zuchwalszy krok się ważyć nie śmiał.
Co się działo w sercu i główce panny Marceliny, o tém opowiedziéć trudno, bo w początkach każdy dzień przynosił z sobą zmiany nadzwyczajne... ostateczne...
Były dnie w których płakała, a potém napadało ją szyderstwo, ironia, mściła się na Obdorskim, nielitościwie smagała, co się nawinęło...