Strona:PL JI Kraszewski Przygody Stacha.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Muszę — zawołał garbus, — młody kawaler nie przybywa darmo do domu, gdzie jest panna milionowa na wydaniu.
Wawrowska nic nie odpowiedziała.
— Zna pani Obdorskich? — zapytał Salezy.
— Ze słuchu. Widywałam ich mało.
— A cóż pani słyszała o nich! — badał natrętnie garbus.
— Nic, oprócz tego, że głoszono ich ruinę majątkową, ale od téj się uratować musieli.
— Tak — słyną jeszcze, — rzekł garbus — ale nie sądzę, aby bardzo świetnie stali...
Wawrowska przerwała.
— Podobał się panu młody Obdorski?
Garbus dziwną napozór zrobił minę.
— Gdybym chciał nawet być łagodnym sędzią, — rzekł, — pani wiesz, że ja mam reputacyą złośliwego i muszę ją utrzymywać, bo to jedyna, jaką się odznaczyć mogę. Więc, choćby mi się podobał, muszę kąsać... od czegoż ja jestem?
Chwilę spoczął garbus.
— Obdorski — rzekł — nie jest mi sympatycznym. Jestto kunsztownie stworzony bardzo przyzwoity człowiek, którego natury i charakteru nie podobna się dobadać. Porównywam go do tych pań, co sobie twarz malują. Jak odgadnąć ich cerę, kiedy na niéj leży cała warstwa tynku? Ja zaś, — czego nie znam, tego się boję! Rozumie pani?
— Doskonale, — rozśmiała się Wawrowska.
— Hrabia Saturnin, który komedye pisze, — dodał garbus, — w życiu nie dopatruje się aktorów i Obdorskiego pobielanego bierze za dobrą monetę. Widzę, że go przyjmuje chętnie... ale ufam pannie Marcelinie, iż lepiéj się na nim pozna.
Nie chcąc się zdradzić, Wawrowska słuchała, oczu nie podnosząc na mówiącego. Garbus mówił daléj:
— Obdorski ma tu liczne stosunki i kolligacye... Jeżeli w istocie powziął myśl starania, a o tém nie wątpię; bo miliona mocno się daje czuć potrzeba... cały ban i arrière ban sprzymierzonych, począwszy od baronówny Sewery, rozpocznie kampanią... zatém niech się panna Marcelina ma na ostrożności.
Wawrowska milczała jeszcze, a p. Salezy dodał w końcu.
— Obawiałbym się o kogo innego, ale o pannę Marcelinę — mało mam obawy...
— Dziękuję wam za moję przybraną córkę, — odpowiedziała w końcu gospodyni. — Ja także obawy o nią nie mam. Ani pochlebstwy, ani pospolitemi środkami odurzającemi wziąć jéj nie można. Jest rozważną, trochę chłodną, tém lepiéj.
— I pewien jestem — dorzucił garbus, — że gdy wybór uczyni — będzie on jéj godnym... a hrabia niech sobie komedye pisze... byle ich córce odgrywać nie kazał.