Strona:PL JI Kraszewski Poeta jakich wielu.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50

lśniąca, czerwona, bokobrody półsiężycowego kształtu, ryżawe; nadzieja łysiny na głowie, oczy szare z obwódką siną, usta szerokie, i tłuste. Frak ciemno-zielony. Kamizelka czarna sukienna z guzikami metallowemi, chustka biała perkalowa na szyi; z kieszeni wygląda kratkowana zatabaczona; sędzina lat trzydzieści i kilka wedle odgłosu publicznego, a któż nie wie że vox populi vox Dei; jednakże metryka cicho wprawdzie dowodzi, że przeszło czterdzieści; twarz blada, oczy zmrużone i usta sine, zawsze ściśnięte i nie bez przyczyny, gdyż w naszym kraju zębów nowych wstawić nie umieją, a dane od natury nadzwyczaj źle się konserwują; wyraz powszechny fizyognomii dobroduszny, resztki zalotności poznają się po zmrużonych oczach i ściśniętych ustach. Postawa wyuczona, i wymuszona. Strój staranny i dość smakowny. Pan Sędzia lat kilkanaście; rodzice mu ich ujmują aby zdolności dzielniejszemi uczynić, i ich rozwinięcie w tak młodym wieku, bardziéj wynieść, On ich sobie dodaje. Twarz niepiękna, bez wdzięku młodości nawet, surowe i zuchwałe spojrzenie, mars na czole, usta wydęte, pod oczyma sińce, policzki blade, cały chudy i krzywy; suknie poszarpane i poplamione, włosy roztargane.)
Pan sędzia po cichu do żony: — Cudownie! prawdziwie powiadam a to przechodzi wyobrażenie! Dziecko! a ja bym tego napisać niepotrafił! zdolności szczególniejsze! Geniusz! prawdziwy! nie do pojęcia!
Pani sędzina, Ja zawsze mówiłam, że to będzie geniusz! od najpierwszych lat okazywał zadziwiającą pojętność, nawet swawole jego i zabawy, nie były dziecięce — tajemnie pożerał książki, często godziny całe dumeł sam jeden, leżąc w łóżku, czegoby inne dziecię nie wytrzymało, i te jego mniemane dziwactwa, którym ty się sędzio tak dziwiłeś, za któreś ty karcił go nieraz, ja widziałam, ja mówiłam, że to były oznaki niepospolitych zdolności, któż nie wie, jak wielcy ludzie są dziwaczni! —