Strona:PL JI Kraszewski Nad przepaścią.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Koniec końcem doprowadziwszy ten eksperyment do ostatecznej granicy możliwej, sama niewiedziała co zdobyła. Aureli był w istocie słabym i miał zachcianki i poruszenia dobre, a zbywało mu na sile do wykonania ich, ale — czuła Winnicka, że nie on sam winien był temu, że ojciec przelał mu swój temperament, a co gorzej wychował go na próżniaka, łudząc mrzonkami i psując.
Teraz żal się jej tylko zrobiło człowieka, a — portret siostry, którą ona zaledwie sobie przypominała — poruszył ją, wywołał dziwne uczucie, do którego nie była nawykła.
Sama już nie wiedziała co ma robić z tym niedołęgą siostrzeńcem? Karmić jego próżniactwo i zepsucie? nie było w jej charakterze — porzucić go na łup nałogom, na ofiarę ludziom co go otaczali? serce nieco zmiękłe nie dozwalało.
Wyjechała z Mokotowskiej ulicy nie kontenta z siebie, bo zachwiana. Po co się było dać wplątać niepotrzebnie w opiekowanie Żabcem. Przez lat tyle go nieznali Czarnogrodzcy, wyrzekli się — ona dała się uwieść ciekawości, wciągnąć, zająć, i teraz... sama nie wiedziała co dalej. Ofiar czynić nie miała ochoty, a — żal go jej było.
Smutna i zadumana powróciła do domu.
Tymczasem Aureli pozostawszy sam po tych odwidzinach niespodzianych, łamał sobie głowę nad tem, jak je miał tłumaczyć? Znaczyły one