Strona:PL JI Kraszewski Kotlety 1830.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ce, w przyzwoitym porządku rozłożone: stąd nie mylny domysł, że jego świątobliwość na czczo umizgów nie odbywa. Minę miał wesołą, błyskały mu oczy, połyskiwały policzki, uśmieh wdzięczył różane usta, słowem był szczęśliwy, ile nim bydź można przy boku ładnej dewotki, która równą ma skłonność do księży jak do nabożeństwa.
Wpatrywałem się długo w tę parę, ale widząc między nimi ciągle dobrą harmonję, obróciłem się w inną stronę. Plenipotent umizgał się już do służącej; adwokaci porzucili spór prawny, i obrócili się ku nowo przybyłej Józi; młodzik żywo cóś szeptał na ucho swojej dziewczynie; słowem wszystko było tak, jak bywało i dotąd bywa na świecie, Ach! pomyślałem sobie, otóż to kotlety! i z nieboszczykiem burmistrzem Cyceronem wykrzyknąć chciałem: o czasy! o obyczaje! o kotlety! — ale, gdym moję perorę do kleryka chciał zastosować i ku niemu się obrócił, drzwi z jego strony się zamknęły, i najpiękniejszy w świecie widok rozczulonego teologa zniknął mi z oczu. Ale i cały urok otaczający mię znikał powoli, i ja oddaliłem się nareszcie z głową pełną myśli o kotletach.
Lecz że zazdrość wcale w moim charakterze nie ma miejsca, to czém mię godny przyjaciel Szperka poczęstował, oddaję nawzajem Bałamutowi. Proszę ten podarunek tak dobrém przyjąć sercem, z jakiém ja go daję, a nie uważać, że dłuższy wstęp jak rzecz sama: zależy to od zapału i natchnienia, którym rozkazywać nie można.
Oczekując nowego zdarzenia do napisania znowu słów kilku, zostaję szczerém a dobrém ser-