Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/926

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
146

raźnie mówił pani Jordanowa, i mówił: powiedz jéj, że Jednerałowa jedna chce się z nią widzieć.
— Mówisz! Jenerałowa!
— Jak Boga kocham!
Adolfina pobladła.
— Ale czegóż ona chce?
— A! któż to może wiedziéć, dosyć co Jednarałowa!
Co tu było począć, widząc te szepty, słysząc te tajemnicze narady, Narębski wstał pierwszy, baron za nim.
— Proszę pani, — rzekł, — nie kłopotać się nami, ja z tymi panami zostanę na świeżém powietrzu, a może jest jaki interes, niech pani o nas zapomni.
Très bien dit! — uczuł się w obowiązku pochwalenia baron, — zostaw nas pani w cieniu tych ślicznych drzew, poczekamy na nią.
Prawdą a Bogiem, baron chciał wszystkich przesiedziéć, aby mieć kwadrans rozmowy sam na sam z wdową. Drzemlik, który niewiedział co począć, ukłonił się towarzystwu, uśmiechnął kwaśno do wdowy, zakręcił i po-