Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/753

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
193

wyedukowawszy, w szynku posadzić i dać ci się zmarnować? albo żeby cały świat wiedział, że twój ojciec szynkarzem czy tam propinatorem, i żeby ci tem trutnie oczy wykałali? A to by lepiéj było?
— Ja nic nie wiem, rzekł Adolf powoli — czuję tylko że mi tu z wami lepiéj niż wśród najwykwintniejszych salonów stolicy, że tu się czuję sobą, a tam przebranym jakimś lokajem, jakąś maską na wieczne skazaną kłamstwo... i wolałbym być z wami.
Matka go znowu uścisnęła z płaczem.
— A! tak! tak! rzekła... wiele ja to razy myślałam w sercu mojem, ale cóż? jegomość się uparł.
— I dosyćże mi tego, — tupnąwszy nogą, dodał Szwarc, — ja wiem czemum to zrobił, i stało się i dobrze się stało i kwita. Gadaj waść coś miał mówić.
Basia przyniosła samowar, bułki, szynkę, ser, gruszki suszone i powidła, które niegdyś lubił Adolf, a rozstawiając to wszystko tak się kręciła, że dobrze przypatrzeć się mogła stryjecznemu bratu. Postrzegła, że ręce miał