Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/748

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
188

gdy pani Bartłomiejowa podała jéj rękę, gdy skinęła na nią, siły i odwaga opuściły biedną dziewczynę.
Błyskawicą przeleciała przez jéj główkę myśl, że Adolf na owym świecie do którego należał, tyle widywał piękniejszych, strojniejszych, że może w ubiorze skromnym, powszednim nie wyda mu się dobrze.... że... Bóg tam wie co, ale dość że się prawie cofnęła w pierwszéj chwili, dopiero uczucia przypływ jakiś rzucił nią gwałtownie, i skoczyła cała w płomieniach stając przed Adolfem, który uśmiechając się rękę ku niéj wyciągnął.
Biedni Basia wcale nie wiedziała teraz jak go przywitać, co zrobić z tą wyciągnioną dłonią, którą brat przywykły do angielskich powitań, wyciągnął jéj zapomniawszy iż w wiejskim kątku, obyczajów jego świata nie znają.
Basia skłoniła mu się rumieniąc zdaleka jak obcemu prawie, choć może dawniej te dwa wzroki nieraz w jeden się zlały, te dwie dłonie nieraz zadrgały dotknąwszy się przy-