Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/586

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
26

dumę źle zrozumianą odrzekać się świętych obowiązków.
— Ale czegoż to WPan chcesz u djabła? — zawołał szewc zniecierpliwiony wreszcie, — czyś po buty przyszedł, czy nawracać mnie? Mów jasno, ja człowiek prosty, i nie lubię takich ważonych słówek...
Kapitan o mało się nie rozśmiał z téj niecierpliwości, ale w sam czas się powstrzymał i czując, że więcéj zrobić nie może nad to, co uczynił, wziął za kapelusz.
— Przyszedłem w sprawie moich nóg, — rzekł obojętnie, ale kiedy mi pan odmawiasz przyjacielskiego zajęcia się mojemi nagniotkami... idę, idę. Com mówił o Jenerałowéj, było, tak sobie, z dobrego serca, widzę, że mnie pan zrozumieć nie chcesz!
— A! bo bredzisz kochany panie! — rzekł Kirkuć, buty! Jenerałowa! familija! wszystko to jakoś razem nie do rzeczy! Mnie trzeba mówić po prostu, a wać pan choć żołnierz, furfarteryją jakąś mnie zbywasz.
— No to na wychodnem powiem waści jasno i otwarcie, — zawołał uśmiechając się