Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/565

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
5

wszy jego słabostkę zużytkować ją do swoich celów potrafi. Nie chcąc jednak zbyt pospiesznym krokiem narazić przyszłości i pozbawić się użytecznego narzędzia, kapitan postanowił sobie naprzód nic nie mówiąc, udać się do szewca po buty tylko, potém dopiéro od cholewy przejść do serca.
Wyglądał więc niespokojnie z dorożki poszukując tablicy i buta, gdy imie Kacpra Kirkucia dobitnie wyrażone na jasnéj tablicy, oczy jego uderzyło — rozkazał stanąć, i wysiadł nie rzucając cygara, które mu bardzo smakowało.
W bramie domu stał stróż, poważny z siwym wąsem mężczyzna, widocznie stary wojskowy, z krótką fajeczką w zębach, który na zapytanie kapitana o szewca, wskazał mu milcząc drzwi w dziedzińcu, i nad niemi drugą starszą od pierwszéj tablicę.
Zdziwił się trochę Pluta znalazłszy dzwonek u drzwi i bardzo porządny przedpokoik, a mając niejaką wątpliwość: czy do szewca zaszedł, bo tu najmniejszego śladu rzemiosła nie znalazł, pociągnął nosem, starając się