Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
152

nieszczęściem obojga, sromotą, pozostałe dziecię ciężarem grzechu i expjacją winy.
Tajemnica ta, którą dziś odsłoniono przed tobą, nie była moją tylko, nie miałem nawet prawa podnieść zasłony, powiedzieć słowa.
Dziś gdy została zdradzoną, mówię głośno — to dziecię do nikogo nie należy — jest mojem własnem dziecięciem! Zaparła się go matka, przyznaje ojciec bądź co bądź! Ani stryj, ani wuj, ani żadna rodziną prawa do sieroty mieć nie może... ma je ojciec jeden tylko — ja nim jestem.
Zona z krzykiem spazmatycznym zakryła sobie oczy na te słowa wyrzeczone z siłą... któréj się w mężu niespodziewała, miłość rodzicielska zrodziła ją w sercu zastygłem długo i ściśniętem.
— Panie Pluta, rzekł Feliks zwracając się do kapitana coraz silniéj wybuchającym gniewem, zwykłym ludziom którzy rzadko mu nad sobą górę brać dają — teraz ci nic nie pozostaje tylko ustąpić z tego domu, do którego wniosłeś coś chciał — łzy i niepokój. Mo-