Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/437

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
137

Nieszczęściem nadchodzący z Narębskim panowie, od których właśnie tak spiesznie uciekać się zdawał nieznajomy, spytani ktoby był, domyślić się mogli i szybko uchodzącego na oko wziąć już nie zdołali. Staranny opis przez p. Samuelę i Elwirę dokonany z wielkiem bogactwem szczegółów, nie rzucił na tę ważną kwestyę żadnego światła.
Wychodząc jednak z Saskiego ogrodu z rozkołysanem sercem Elwira, żywiła się nadzieją, że po tak dobitnem zaproszeniu lew nąreszcie musi się zdemaskować i pokazać, ale przyznawszy się matce nie uzyskała potwierdzenia, pani Narębska była zamyślona i smutna, lekki nawet początek bólu głowy zwiastował rozdrażnienie nerwowe, nic dobrego nie rokujące. Bolało Elwirę, że się nawet wygadać dostatecznie nie potrafiła.
Było we zwyczaju, że gdy jéj co bardzo na sercu ciężyło, gdy matka jéj zwierzeniom nie wystarczała, szła naówczas z niemi do Mani. Biedne dziewczę całe dnie prawie samotnie nad robotą i książką spędzało, a godziny choć pracą zajęte długiemi jéj się bar-