Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
73

gły; czekały nań trzeciego i czwartego dnia nadaremnie, nareszcie powiedziały sobie, że potrzeba cierpliwości i wytrwania, a zguba znaleźć się musi. Niezaręczam żeby Elwira, choć nie do zbytku pobożna, nie rozpoczęła na tę intencję, nowenny do świętego Antoniego, patrona, jak wiadomo, zgubionych przedmiotów.
I dnia tego, o którym mowa, myślała może Elwirka o pięknym nieznajomym, a westchnienie, z jéj wcale do westchnień niestworzonych piersi, wyrwało się ciężkie w ulicę, lecąc w dalekie światy, na których westchnienia daremne mieszkają, gdy razem prawie z tym wybuchem tęsknoty, krzyk się dał słyszéć z balkonu. Elwirka rzuciła się ku matce siedzącéj na progu salonu, Samuela co prędzéj do osłabionego oka przyłożyła lornetkę, i idąc za nieśmiałem wskazaniem córki, postrzegła, tego! tak jest, tego samego o którym obie marzyły.
Jechał on na bardzo pięknym koniu gniadym, białonóżce, osiodłanym najskrupulatniéj po angielsku, wymytym, wyczesanym, wy-