Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
72

nie zawodna, a może nawet wyjazd gwałtowny do Warszawy za panem Narębskim, nie był bez pewnego związku z tą karnawałową znajomością.
Spodziewano się po cichu, gdzieś, kiedyś, jakoś zobaczyć go w Warszawie, może się o nim przypadkiem dowiedzieć, zręcznie stosunek balowy uczynić bliższym i ściślejszym, pochwycić i bądź co bądź nie puścić. Matka była prawie pewna, że się to udać musi, córka tem tylko żyła, obie marzyły nie wstrzymując się wcale i na rachunek nieznajomego tworzyły sobie dosyć nieprawdopodobne bajeczki, które je bawiły szarą godziną. Nie było imienia znajomszego i głośnego w dziejach któregoby mu z kolei nie dano, żadne do tak pięknéj twarzy nie zdawało się zanadto. Matka upatrywała z kolei mnóstwo podobieństw do widzianych w życiu portretów, córka rumieniła się z radości i nie sprzeciwiała wcale. Nie wątpiono bynajmniéj o tytule.
Pierwszych dni z balkonu Samuela i Elwirka szukały go napróżno oczyma, chociaż kilka razy już zdało się im, że go były postrze-