Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
20

— Ruszył ramionami powołany, z widoczną niecierpliwością, i wszedł do izby gościnnéj, do któréj właśnie znoszono owe mnóstwo paczek, węzełków i pudełeczek, które pięknym paniom w każdéj ich podróży towarzyszyć muszą.
— Któż to przyjechał? — spytała starsza kobieta.
— Jakaś Jenerałowa, Pulwer! Palmer! nie wiem co to jest?
— Nocuje?
— Zdaje się, bo dla niéj numer obok naszego zajęto.
— Mówił to pan Feliks i stał jak przybity, tak, że żona uderzona niezwykłym twarzy je go wyrazem, spytała:
— Czy tak jesteś zmęczony?
— Niezmiernie, ogromnie.
— Patrzże, to my słabe kobiety! Elwirka taka delikatna, Mania i ja, jeszczebyśmy z biedy poszły tańcować, a ty, w takim wygodnym powozie?...
— To rzecz wiadoma, że wy jesteście mo-