Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
237

to go prosić? — prosić! — dodała — przecie raz skończyć to potrzeba!
I dumna, gniewna, zasiadła w najobszerniejszym z salonów na kanapie, rachując może na to iż przepych ją otaczający, atmosfera państwa i przyzwoitości, natręta może onieśmieli, uprzytomni. Ale to była rachuba niestety! mylna i płonna, bo Plutę nic dotąd w świecie zbić z tonu nie mogło, ze straszniejszemi spotykał się nieraz wojskami.... wszedł też, wprowadzony grzecznie, ze swobodą człowieka przyzwyczajonego do woskowanych posadzek i ścian marmoryzowanych. Natomiast Jenerałowa spodziewająca się ujrzeć obdartego opoja, zmięszała się postrzegając przed sobą prawie eleganta, którego Ess Bouquet otaczał wonną atmosferą. Fryderyk skłoniwszy się bardzo ceremonialnie, zajął zaraz miejsce w krześle z poufałością przyjaciela domu, który nie czeka, aby go proszono siedzieć i wybiera sam najbliższy gospodyni fotel.
Pani Palmer patrzała nań tak w czasie tych pierwszych obrzędów, pół gniewnemi, na pół zadziwionemi oczyma, że Fryderyk, który