Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
236

wiem, odezwał się do niego uśmiechając, aby go pani zaanonsował.
Zmięszał się karmerdyner, gdyż i on i panna Adelaida puszczając się w domysły, zjawieniu się tego jegomości przypisywali stan w jakim pani od niejakiego czasu zostawała, ale przypomniawszy garwolińskie posłuchanie, wyszedł zaraz do Jenerałowéj, zwiastując jéj po cichu to niespodziane zjawisko.
Po głosie przekonał się, że dwaj bracia rodzeni, byli jedną i tąż samą osobą, pierwszy tylko po podróżnemu, drugi po miejsku i jakkolwiek metamorfoza zdziwiła Bzurskiego, powątpiewać nie mógł o tożsamości.
Zwykle marmurową nieprzebitą maską okryta twarz pani Palmer, na ten raz oblała się dawno na niéj niewidzianym rumieńcem, ale to była purpura gniewu, oburzenia, przestrachu i zniecierpliwienia, niż skutek innego jakiego uczucia.
Bzurski, niewielki ludzi znawca, poznał się nawet na tém.
— Czegóż jeszcze może chcieć odemnie? zawołała jakby mimowolnie Jenerałowa, —