Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1401

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
187

— No! to każdy za siebie zapłaci, — odparł p. Michał, — po niemiecku, to dobra metoda.
Teoś klucza szukał, gdy Drzemlik wrócił do biletu.
— Hm! a nuż pan tam co wygrasz? — rzekł, powiadasz, że nie wiesz gdzie bilet, trzebaby go przynajmniéj wyszukać....
Muszyński pobiegł do stolika, przerzucił papiery, szufladkę, ale nigdzie nie znalazł biletu, nierychło dopiero w bocznéj kieszeni od kamizelki domacał się pomiętego kawałka papiéru.
Drzemlik żywo rzucił się go oglądać.
— Proszę pana numer, jaki?
— 15,684...
— 15,684! 15,684! wlepiając weń oczy! — powtórzył księgarz i pobladł.... nie chcąc z rąk puścić papiérka.
— O co panu chodzi? wrócę pieniądze, na stół.
— Ale dajże mi pokój! — rozśmiał się Teoś, zaczynam myśléć, że doprawdy cóś wygram.... I schował go do kieszeni.
Wyszli milczący, a że idąc do Semadeniego przechodzić musieli około bióra loterji, któ-