Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
55

nie będzie bez wpływu na handel, i w gorszy go jeszcze humor wprawiło.
Około południa dopiero otworzyły się drzwi i Teoś wszedł zimny, uspokojony, grzeczny, ale już jakby obcy człowiek za interesem. Drzemlikowi dosyć na niego było spojrzeć, aby się przekonać, że młody człowiek pierwszego kroku dla przejednania się nie zrobi, stał się z tego powodu niespokojnym. Szło mu o utrzymanie swojéj godności, a z drugiéj strony straty i kłopotu się obawiał.
— Obowiązany jestem księgarnię zdać i obrachować się z panem, — rzekł powoli Muszyński, — radbym to uczynić natychmiast, gdyż mam inne zajęcia.
— A, bardzo dobrze, — odparł kwaśno Drzemlik, dla pokrycia wrażenia udając, że przerzuca papiery, — najchętniéj, najchętniéj, proszę o książki, o kassę, i zaraz z sobą skończymy, jeżeli wszystko w porządku. Chociaż istotnie, — dodał ciszéj, — nikt tak nie opuszcza z pieca na łeb swoich obowiązków wśród roku, nie dawszy czasu wyszukać następcy i sadząc pryncypała na lodzie. Ale mniejsza