Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
178

— O! A to potrzebaby z jéjmością o tém pomówić.... Jéjmość podobno już rozebrana, to sęk....
Wtém na odgłos rozmowy, sama pani niespokojna, bo o téj porze nic nigdy w pokoju mężowskim nie gadało, zastukała uchylając drzwi i zapytała z za nich.
— Cóż to znowu? Jegomość nie kładniesz się spać?
— No! bo oto mam niespodziewanego gościa! pan Muszyński.
Wiadomo już, że pani Zacharjaszowa miała niejaką słabostkę dla młodzieńca, dla którego chętnie nawet kładła loki fałszywe i zapraszała go na obiady. Może gdyby to był kto inny, byłaby groźnie się oparła zmieszaniu tak nieprzyzwoitemu porządku domowego, ale Teoś! rada go była zobaczyć, i cofnęła się dodawszy:
— Zaraz i ja przyjdę.
Choć więc była już w białéj tylko spódniczce i nocnym czepeczku, narzuciwszy na siebie chustkę szeroką i zmieniając nakrycie głowy, a naprędce przywiązawszy fryzurę, bez