Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
118

za miastem, śliczny pałacyk z ogrodem, o milę. Zaprasza was na kilka dni do siebie, odmówić mu niepodobna, jedziesz z Manią, bawicie, stara się jéj przypodobać, a jeśli ją namówi, by została dobrowolnie? hę?....
— Aleś ty oszalał kapitanie! — zerwała się z kanapy Jordanowa cała wzruszona, — ty nie znasz tego anioła, to dziecko czyste jak łza... ona się nigdy na nic podobnego nie zgodzi.
— A zatém nie ma niebezpieczeństwa pojechać? Baron za samą tę podróż sowicie ci się wypłaci, a zawarujemy sobie, że twoja panienka zupełną dobrą wolą miéć będzie. To już jego rzecz, niech tam się umizga i stara przypodobać....
— Daj mi pokój, — odparła wdowa z oburzeniem.
— Adolfino, nie poznaję cię, — rzekł Pluta, — zestarzałaś gorzéj niż myślałem. To co mówię, być musi, inaczéj możesz miéć nieprzyjemności. Słuchaj mnie, ja ci dobrze radzę.... Tak być musi.... powtarzam, musi... Baron was zaprosi na wieś, przyjmiesz wezwa-