Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/1022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
22

Z niemałą przyszło trudnością i ową kartkę nakreślić, bo nie posądzając Pluty, aby miał w lochu literaturą się zajmować, nie przygotowano mu nic, coby do pisania służyć mogło. Trochę spalonéj słomy z łojem zastąpiły inkaust, a piórko od zębów znalezione w kieszonce od kamizelki, wzięte gdzieś w traktjerni, jako tako pomogło do koszlawego skreślenia liter.
Ale ba! drabinka kołysała się tak mocno, że kapitan wszedłszy na parę szczeblów w górę i począwszy się z nią obracać w powietrzu, zrazu cofnął się przed zadaniem. Dzień cały przeleżał na słomie, myśląc jakby sobie śmierć zadać, tak mu już jakoś życie obrzydło, ale obraz zgonu nową wlał otuchę — jakoś nie chciało mu się w żaden sposób umierać. Za drugim razem wszedł na cztery szczeble i potańcowawszy w górze, daleko jeszcze od sklepienia i okna, znowu się spuścił czując zawrót głowy — za trzecim spadł chcąc znowu zbyt żywo i pospiesznie dzieła dokonać, a za czwartym razem zerwała się drabinka w połowie, co kilka dni zwłoki spowodowało, bo