Strona:PL JI Kraszewski Cztery pory roku 04.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednego dnia znowu zrobiło się ciepło, gorąco, parno, drugiego termometr puścił się rozpędziwszy do trzydziestu stopni; — jużeśmy pożegnali kaftaniki i kożuchy. Ale jakaś omyłka zaszła w ekonomice niebieskiéj, bo się nagle zanosi na kanikułę. W pocie czoła napawamy się wiosną. Skwar zrodził burzę znowu, burza sprowadziła grad wielkości jajek gołębich, po gradzie dziesięć dni zimnéj ulewy jak z wiadra.... ale przecież dojechaliśmy do lata.... Lato musi być piękne niezawodnie.




Na Niebie wszystko w porządku; dzień tak już urósł że się pomiarkował i cofać zaczyna, nadto go było, a ci co spać lubią, narzekali. Słońce niewiadomo w jakim znaku dopieka okrutnie, żeby dług zimnéj wiosny zapłacić. Na polach od chłodu i deszczów zimnych, potem od posuchy i skwaru oziminy i jarzyny licho pobrało. Ale ba, jeszcze mogą puścić pogońce. Żniwa dopiero prawdę pokażą, wydaje się to tak obrzednio, ale za to powinno być omłotne. Gospodarze zaręczają, — tym czasem piecze jak powinno — djabelnie piecze nawet, w studniach zaczyna braknąć wody, w stawach także płyciéj coraz — powietrze jakby je piekarz w piecu preparował, tchnąć niema czém, noce gorące, wieczory parne, dnie kanikularne... psy się wściekają a ludzie wątrobowi wyzywają na pojedynki — jednakoż ze zmianą księżyca, ja wam powiadam, zobaczycie! Otóż jest... Na pełni miesiąca zebrały się chmury powoli, nadciągnęły burze i grady, gdziekolwiek było lepiéj na polu, wytłukło ze szczętem, ale od czegóż towarzystwa asekuracyjne — i robotnika najmować nie trzeba. Burze idą jedna po drugiéj, po każdéj z nich zimno, bo grady bardzo gęste... potém nagle zapiecze i od zachodu wali siny zastęp obłoków; — pioruny nietylko po lasach bawią się ze staremi sosnami, z któremi mają dawne nieporozumienia, ale po budynkach dowiadują się o kon-