Strona:PL JI Kraszewski Cztery pory roku 02.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiosna! W Marcu już jak najuroczyściéj zapowiedział ją kalendarz. Wiosna! poetyczna pora roku w wieńcu kwiatów, w obłokach woni, w aureoli młodych słońca promieni... Ktoś już widział przelatujące na północy ptastwo? Mówią ludzie głucho o chudych bocianach, które u ciepłych źródlisk próżno absentujących się żab szukają i ktoś nawet już słyszał śpiewającego piosnkę odmłodzenia skowronka Ś. Agnieszki. Ale, pomimo tych pięknych obietnic i nieochybnych znaków, chłód okrutny, śnieg mokry pruszy, wiatr wieje ostry, niebo osnute chmurami, trawy nawet pod płotami na słońcu jeszcze się ukazać nie śmiały. Odważna pokrzywa ledwie głowę wytknęła i czeka. Starzy powiadają, że to znaki bardzo dobre, że śnieg jest potrzebny, że zimno może być zbawienne, że potém opóźniona wiosna przyjdzie jednego pięknego poranku, jak Deus ex Machina; tego jednak jakoś wcale jeszcze nie widać. Dzieci co dzień rano wybiegają na ganek i powracają sine, pomarzłe, smutne; starzy ostrożniejsi patrzą w strony przez zapotniałe szyby, w okularach egzaminują stary barometr, a młodszego jego brata, termometr Magiera posądzają o złe prowadzenie się i bałamuctwo. Wiosny jak nie widać, tak nie widać. Słońce, jeśli się przypadkiem zjawi na chwilę, tém pewniejsze po niém krupy i zawierucha biała. Wiatr dmie jak zapłacony flecista.
Na polach skorupy staréj, zczerniałéj zimowéj powłoki śniegowéj, leżą rozłogiem, w lasach i po kątach od północy całe kupy śniegu, który przewidując koniec jaki go czeka, poczerniał ze złości. W kalendarzu kwiecień, na podwórzu plecień — słota i zimno. Na upartego wytknęła się gdzie niegdzie słabowita zieloność, ale ją chłód zwarzył. Rośliny puszczają na nowo i na nowo marzną — ale z wytrwałością walczą z naturą, tymczasem kalendarz zapowiada różne piękne rzeczy, a poeci opiewają Florę i Zefira... chociaż czapka