Strona:PL JI Kraszewski Czarna polewka from Dziennik Literacki Y 1868 No 3 page 38 part 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pięcia swego gotowa poświęcić szczęście cudze? Dodam ci to jeszcze, że miłość niewzajemna, jest fałszywą, jest zawsze do przezwyciężenia. W prawach Bożych, które są prawami dobroci i sprawiedliwości, stoi to wypisano iż miłość prawdziwa zawsze jest wzajemną! Powtarzam wam, jeśli was panna nie pokocha, pilnujcie się sami, bo i wy możecie się odurzyć wdziękiem, rozpustną myślą, ale to nie będzie miłość.
— Miłość nie rodzi się przecie od razu, można ją zdobyć powoli.
— To się zdobywa nałóg, przywyknienie, przyjaźń, szacunek, ale nie miłość. Ta jest jak piorun, uderza i zabija od razu. Jeśli nie zrodzi się w pierwszej chwili potężną, wielką, silną, taką jaką będzie gdy dojrzeje, musi już istnieć w pierwszem wejrzeniu, musi od niej drgnąć człowiek, prawie jeszcze nie wiedząc, co mu przeznaczono, czując instynktowo że się zbliża.
— Szanowny Kasztelanicu — odezwałem się — moglibyście o tem pisać traktaty, jam prostak, ale jeśli kiedy się pokocham, to na życie.
Zmilczał. Chodził po pokoju poświstując, zamyślony, począł się przebierać, mówić o czem innem. Zaszeleściało we drzwiach, domyśliłem się Wojewodzicowoj. Posłyszała ona mój głos, ośmieliło ją to, wpadła, spojrzała mu w oczy, łagodnie, błagająco odezwała się:
— Kuzynku! nie jedź!
— Muszę — rzekł całując jej rękę — muszę...
— Wicia płacze! godziż się tak nielitościwie mścić nad biednem dziewczęciem?
— Panna Wiktorja może trochę ulitowawszy się z dobroci serca płakać, żałować — rzekł Kasztelanic — ale kochana kuzynko, odważne serce podyktowało jej to, co powinna była uczynić. Czuła, że nie będzie szczęśliwą, nie chciała mnie uwodzić, ani iść za mąż bez przywiązania, chłodną podając dłoń i zimne serce. Zrobiła szlachetnie, nie powinna się cofać, to było prawdziwie Boże natchnienie!
Wojewodzicowa jak ja wpadła na ten sam argument i zawołała:
— A i ty jej nie kochasz chyba!... Mówiłeś mi żeś był nią oczarowany... to nie prawda...
— Tylko co ten sam zarzut zrobił mi pan Sebastjan Kaniowa i odpowiedziałem mu to, co ci powiem kuzynko. Nie rozumiem tej miłości, co się dobija gwałtem celu pragnień.
— Więc jedziesz, nie ubłagany?
Drugi raz schylił się do jej ręki.
— Jestem mężczyzną — rzekł — są w życiu nakazane pewnemi względy kroki. Sama p. Wiktorja straciłaby szacunek dla tak powolnego konkurenta, który tylko co zjadłszy dwa talerze czarnej polewki, powróciłby do osądzenia sprawy swej z nowo odkrytych dokumentów. W pół godziny ani sentyment ani przekonanie zmienić się nie mogą, refleksja może postępowaniem pokierować inaczej, ale serce! serce!
— A któż winien temu wszystkiemu — wybuchnęła Wojewodzicowa — jeśli nie ty? Pięć dni siedzisz z zamurowanemi ustami, proszę, błagam, słowa się doprosić nie mogę, dopiero ta nieszczęsna polewka ci je rozwiązuje i pokazujesz się pannie w blasku, jakbyś chciał jej rzucić w oczy: widzisz coś straciła!
— Wszyscy wy, wiele was jest, mężczyźni! tacy! Zawsze dumy więcej niż serca. Pan Bóg was stworzył na utrapienie nasze. Jedź że sobie, jedź, a będziesz żałował tego całe życie.