Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
73

w tem otoczeniu, na tej scenie nie widział. Nie chciałem być świadkiem sprofanowania mojego ideału...
Z wyrazem udanej wdzięczności głębokiej, panna podała mu paluszki i uścisnęła jego rękę. Nie powiedziała nic — westchnęła tylko.
— Wolno spytać co pan robiłeś wieczorem? — zapytała idąc dalej.
— Niema w tem tajemnicy — począł towarzysz. — Czytałem „Fausta“ Goethego, i — próbowałem coś na papier rzucić do drugiej części... Ale ilustracya „Fausta“ przechodzi siły moje.
Czytając — ciągnął dalej ożywiając się — zdaje mi się że widzę przed sobą te obrazy, że idzie tylko o to, abym tak plastycznie i żywo występujące postacie przeniósł na papier! Niestety! na papierze blednieje to, staje się karykaturą i drę w kawałki... Zamykam oczy — obraz powraca z całym swym blaskiem i urokiem, ale go ręka powtórzyć, utrwalić nie umie.
Dziewczę słuchało z pozornie natężoną uwagą, z wyrazem współczucia, którego ukrytego szyderstwa mówiący się nie domyślał.
Roiła o czem innem, powtarzała sobie pocichu frazesy odcinka gazety, opisującego wieczór