Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/692

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
114

— Baron, który mi przyniósł gazetę — rzekł zimno — przewiduje że ten oszust przez zemstę, może swoją dawną narzeczonę wezwać na świadka, usiłować wciągnąć w to błoto, z którego się sam wyrwać nie potrafi...
Miarkujesz pani, że żona moja, nosząca imię Radjanów, w proces kryminalny wmięszaną być nie może.
Rolina rozpaczliwie ręce łamała.
— Na to jest jeden sposób — mówił książę z dumnym spokojem, tonem stanowczym — musimy jeszcze tej nocy jechać ztąd do moich posiadłości w Krymie. Śmierć jakiegoś bliskiego krewnego, nagły ten wyjazd usprawiedliwi. Przyjaciele moi go wytłumaczą.
Bardzo mi przykro dla pani, że się tak smutnie przerwie, wesoło rozpoczęty karnawał, — tyle przyjemnych stosunków zerwać musi — lecz, wina nie moja. Przyznasz mi pani, żem usiłował nie stawać na przeszkodzie jej — rozrywkom ale — il y a force majeure!
Uśmiechnął się szydersko.
Księżna stała już skamieniała, nie mogąc przemówić słowa, nie śmiejąc podnieść oczu. Piersi jej poruszały się płaczem tłumionym dumą. Nie mówiła nic. Ognistemi głoskami na czarnem