Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
194

drgnęła wśród wrzawy i ruchu otaczającego, a oczy nie biegały dokoła, i prawie osłupiałe patrzały w jedną stronę, ku portowi.
O parę kroków od don Estebana dwóch ichmościów bardzo przyzwoicie ubranych, przy osobnym stoliczku tylko co wybrawszy sobie miejsce zasiadali do podanego im wina i szynki.
Milczący, poważni, spoglądali czasem na siebie, niekiedy z ukosa na amerykanina, uśmiechali się, szeptali, a port i okręta i piękny widok mało się ich zdawał obchodzić. Oba mieli podróżne torebki na sobie i zwierzchnich sukni, ani kapelusze w nie zrzucali.
Baron po namyśle, postanowił kilka słów napisać na bilecie wizytowym i wysłać je przez komisyonera do prefektury; sam zaś został na czatach w bocznym pokoju, z którego widać było co się w sali działo. Nie obawiał się być poznanym, nasunąwszy czapkę na oczy i zarzuciwszy jedwabną chustkę na szyję i część twarzy.
Amerykaninowi tymczasem po rybie przyniesiono roztbif krwawy, który on łapczywie, oblewając musztardą zajadać zaczął. Dwom jego sąsiadom podano drugą wina butelkę. Baron zapomniał o jedzeniu i garson ledwie go namó-