Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
192

jący o mało nie był przyczyną nieprzyjemności. Wyprawiono go z kancelaryi niegrzecznie.
Baron postrzegł się dopiero teraz że śmiertelnie był znużonym i ledwie na nogach się trzymał. Gorączka go tak wyczerpała. Godzina była wieczorna, z rozpaczy kazał się zawieźć do Grand Hôtel, sądząc że znajdzie coś podobnego do jego homonyma w Paryżu. Znalazł go nędznym. Jedzenia gotowego nie było, rozgniewany poszedł szukać restauracyi w mieście.
Tu zabłąkał się tak dobrze w uliczkach starszej części miasta, iż dopytując o restauracyę lub kawiarnię, znalazł się wbliskości portu.
Wskazano mu lokal, wcale nie wytworny na oko; ale chłopak posługujący, którego zastał we drzwiach, zaręczał mu że tu była kuchnia najsławniejsza w mieście, i cały commerce et la marine tu się stołowały, nie licząc urzędników i dystyngowanych podróżnych.
W istocie przeszedłszy sień zabrukaną, spostrzegł baron przez szklanne drzwi pokoje obszerne dosyć czysto wyglądające i zapełnione gośćmi. Okna ich wychodziły na port, maszty okrętów, liny i żagle stanowiły dekoracyę, za którą część portu handlowego widać było.