Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
249

próbowanie, czy zmiany położenia na korzyść swą wyzyskać nie potrafi.
Przeczytała to w jego oczach — lecz nie dała poznać po sobie. Uśmiech pozostał na ustach.
Rozmowa już się rozpocząć miała, gdy dzwonek zabrzmiał powtórnie, nieśmiało, krótko i — krok się dał słyszeć w sieni bojaźliwy. Drzwi odemknęły się zwolna i — Rolina z podziwieniem ujrzała tego, kogo się najmniej lub wcale nie spodziewała, młodego księcia Rudolfa von Hoh-Winterburg, strwożonego, zapłonionego zuchwalstwem własnem.
Biedne chłopię widocznie obawiało się wielce, aby przekradając się z tą wizytą kondolencyjną, nie spotkało się tu z kim, nie zostało zdradzone. Postrzegłszy amerykanina, zbladł, lecz cofać się było już zapóźno.
Zmięszany mocno wśliznął się do salonu, zaczerwienił ogniście, kilka wyrazów wyjąknął, których treści trudno się było domyśleć — i nie wiedział już co począć z sobą.
Z ukosa spoglądał na amerykanina, który go złym wzrokiem swym ścigał, zakręcił się, spróbował powiedzieć coś jeszcze, wstał jak oparzony nagle, podszedł z nowym komplementem do Roliny i — umknął.