Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
224

Ze wszystkich którzy jej służyli, jeden tylko Stach Bronisz był jej tak znanym, ona z nim tak spoufaloną, że go wezwać mogła i na niego rachować. Wiedziała że do wszelkich ofiar dla niej będzie gotowym i spełni je posłuszny, szczęśliwy.
Bronisz oddawna już powinien był powrócić do domu. Listami naglącemi, coś złego przeczuwający, wzywał go ojciec do siebie. Stach się wybierał, ociągał i oderwać nie mógł od Roliny, wyjazd od dnia do dnia odkładał.
Nie miał żadnej nadziei, ale chciał choć czasem popatrzeć na nią, choć przemówić słów kilka, mękę słodką i rozkosz zatrutą przedłużyć.
Miłość dawna, wskrzeszona, urosła teraz strasznie, owładnęła nim całym.
Rolina posłała po niego...
Na zawołanie zjawił się natychmiast, przerażony niezrozumiałym listem, rozpaczliwie nakreślonym.
Spodziewając się jego przybycia Rolina wstała z łóżka i w rannem ubraniu, osłabła, blada, czekała na niego drżąca.
Przyjęła go w swoim pokoju, wyszła naprzeciw i mając przemówić wybuchnęła płaczem konwulsyjnym.