Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
181

Strułoby to jej ten wieczór tak pożądany, gdyby szczęśliwy traf krzesła jej nie umieścił poza siedzeniem barona St. Foix i jego bratowej. Gdyby sama była mogła sobie miejsce wybierać, pewnieby innego nie wzięła. Baron siedział trochę dalej na prawo, tak że zaraz ją zobaczył i rozmowa z nim była ułatwioną.
Oprócz osób znanych i spotykanych wszędzie, sala nabitą była wielą nieznajomemi, rzadko się ukazującemi postaciami. Łatwo pomiędzy niemi rozpoznać było można kobiety, wielbicielki mistrza z przed lat trzydziestu, które żywo pamiętały owe chwile pełne szału, gdy chustki i rękawiczki wirtuoza na drobne rozszarpywano kawałki i jego samego omało los Orfeusza nie spotkał.
Naówczas był on jeszcze pięknym młodzieńcem.
Wszystkie te dawne piękności, z których każda niegdyś miała swą godzinę, w ciągu której mistrz się w niej kochał — dziś zestarzałe i zwiędłe, przychodziły tu nie dla słyszenia muzyki, ale dla odżywienia tych wspomnień, które w ich duszy niezatarte zostawiły ślady.
Chciały widzieć tego nieśmiertelnego, który zawsze jeszcze był królem fortepianu, a dziś cho-