Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwo-potwory z głębi mórz,
Które bezmyślnie tam spały.

Wynurza się wolno, pijana snem
Rekinów cała chmara,
Patrzy na statek — co za dziw?
Odgadnąć mozolnie się stara.

Na zwykłe śniadanie jeszcze wczas,
Na smaczne mięso człowiecze —
Gromada rozdziera paszczęki w ziew,
A zęby w nich ostre, jak miecze.

I dideldum-daj! I sznedere-deng!
Taniec rozbrzmiewa szalony —
Rekinom przykrzy się czekać na żer,
Kąsają się same w ogony.

I sznedere-deng! I dideldum-daj!
Szaleństwo tańca wciąż rośnie —
Przy słupie masztowym kapitan van Koek
Tak modli się Bogu żałośnie: