Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Uciecha mi patrzyć na ich bal,
Gdy z trupkiem puszczą się w tany:
Ten łapie za głowę, tamten za gnat,
Inny połyka łachmany.

„Gdy całość pochłoną, łaszą się, trą
O statek przymilne te dranie,
I gapią się na mnie, jakby chcąc
Dziękować mi za śniadanie“.

Westchnieniem przerwie mu van Koek
Łez blizki: „Doktorze, poradź,
Jakby polepszyć ludu byt,
Jak się z tą klęską uporać?“

Odrzecze doktór: „Czarny lud
Umiera przez winę też własną:
Truje powietrze ich zła woń,
A w spodzie okrętu jest ciasno.

„Wielu też z melancholii mrze,
Bo muszą śmiertelnie się nudzić;