Strona:PL Józef Weysenhoff - Erotyki.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieła nienawidział Utgatar plam tej zarazy na postaciach współwyznawców swoich. Równą nienawiścią pałała ku nim Sita. Gdy dostrzegła zakażenie krwi indyjskiej w osobie blizkiej, ciskała jej wyzwanie oczu swych gniewnych i pioruny słów. Utgatar zaś, że był doświadczeńszy, a mocniejszy w słowie przemyślanem, odwracał się od wyrodnych braci, a słowa potępiające ich pisał jadowitym kłem wężowym na mocno ususzonym liście papirusu, Sitę zaś brał za rękę i odprowadzał daleko od świata zepsucia, mówiąc:
— Chodźmy od nich do nas samych.
Aliści kraj zasępiał się i burzył coraz bardziej i życie zwykłe było tak ciężkie, jak więzienie, a życie twórcze jak walka śmiertelna. I praca miesiąca przynosiła plon osiągany dawniej przez jeden ranek. Trzęsły się ręce Utgatara-Athwariu od wysiłku i barku uginały się pod ciężarem. Sita zaś, nie mogąc dźwigać wątłemi ramiony, silnem sercem krzepiła pracę wybranego towarzysza, miękką dłonią chłodziła skroń jego, a ręką wzniesioną ukazywała przyszłość wspólnie umiłowaną.