Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ewaryst tak był przyzwyczajony mówić przed rodzicami prawdę, iż w pierwszej chwili zarumienił się i zmieszał. Kłamać nie mógł, a całej prawdy mówić nie chciał.
— Słyszałem, że ma być w Kijowie i że się czegoś uczy, sposobi do czegoś... dobrze nie wiem, odparł Chorążyc... Chciałem się nawet o niej dowiedzieć coś więcej, ale mi trudno było i czasu zabrakło.
— A! to nie do darowania doprawdy — odezwała się matka łagodnie. — Przecież to siostra rodzona Madzi. My nie możemy ją tak opuścić. Sama jedna, nie mająca żywej duszy na świecie, toż to marnie przepaść może! To się nie godzi! My byśmy ją wzięli!
Ewaryst znalazł się w trudnym położeniu, nie mogąc wyjaśnić, dlaczego wziąć ją nie było podobna. Dodał tylko, że za powrotem się dowie o niej więcej, że słyszał, iż była u jakiejś pani itp.
— Nic że ty o tym nie mów Madzi, aby się nie martwiła — dodała Chorążyna — ja się z jegomością naradzę, a trzeba coś na to zrobić, aby biedna dziewczyna nie przepadła...
Rozmyślał już Ewaryst, czy ojcu nie powiedzieć prawdy całej, gdy Chorążyna, uprzedziwszy go, już się z nim naradzała i postanowiono, aby ona syna odprowadziła do Kijowa dla zabrania Zoni. Stary Dorohub nie czynił najmniejszej trudności w przyjęciu jej pod swą opiekę, znajdował tylko, że kto wie czy to dla Madzi dobrym będzie, gdy nie wiadomo jak wychowana siostra do jej towarzystwa przybędzie. Chorążyna trafną znalazła tę uwagę.
— To prawda — rzekła — że po wychowaniu u tych Ozereńków nic bardzo dobrego się spodziewać nie można, ale natura poczciwa nie powinna się była dać zepsuć.
— Zepsuta czy nie — odparł Chorąży — zawsze ona inaczej pewnie wygląda niż poczciwa Madzia, starsza od niej o rok: nie bez tego, żeby na nią nie wpływała. Możemy jej nie wyratować, bo już w tych latach przerabiać ją trudno, a Madzi zaszkodzić. Niech no jejmość pomyśli dobrze.
Myślano, roztrząsano, spierano się po troszę dni następnych, a że i Ewaryst brał udział w rozmowach nie trudno mu było zmienić matki postanowienie, a przynajmniej wykonanie jego odroczyć. Zgodzono się na to. ażeby Ewaryst powróciwszy starał się bliżej dowiedzieć coś o Zoni i doniósł czy Chorążyna ma po nią przyjeżdżać albo w inny sposób starać się jej być pomocną.
Tym sposobem wszystko zostało w zawieszeniu. Madzia tymczasem ogromny swój list do siostry przygotowywała.
Rzeczą było dziwną, że ona co pióra nigdy nie trzymała w ręku, chyba dla przepisania jakiej recepty gospodarskiej, modlitewki, albo zanotowania bielizny, idącej do prania, gdy raz popróbowała tej rozmowy z siostrą na papierze prawie namiętnie się nią zajmowała i wszystkie wolne godziny jej poświęcała. Biegała zamykać