Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od jadalnego pokoju wysunęła się naprzód pani Zbińska, zwana tu pospolicie Sędziną, daleka krewna samej pani, podstarzała kobiecina z różańcem na ręku i wystrojona już jak na wigilię, z głową nastrzępioną wstążkami, mówiąca głosikiem miodowym i śmiejąca się ciągle. Siedziała ona tu na łasce u krewnych, bo wszystko straciła wielką naiwnością i nieopatrznością swoją, i tu jej teraz nawet strzec musiano, aby pierwszy z brzegu furfant, korzystając z łatwowierności, ostatku nie zabrał...
Na ostatek żwawo wybiegła panna Madzia, także sierotka na opiece tego domu zostająca i, jak brata, wesoło, serdecznie przywitała pana Ewarysta, rozpoczynając z nim zaraz rozmowę o podróży, w której się i inni, oprócz p. Pawła, wmieszali. Ten tylko z trudnością głowę podnosząc, krwawymi oczyma przypatrywał się chłopcu i usta mu drgały, ale mówić się nie zebrał. Ani by też cichego jego głosu dosłyszano wśród powszechnego gwaru.
Z sąsiedniej jadalni biło już pozapalane światło do wieczerzy, stół był gotów, gdy i Chorążyna z opłatkami na talerzu, przystrojona w suknię jasną, liliową, ukazała się w progu.
Zaczęło się łamanie chlebem pańskim, życzenia i uściski, łamanie w koło, bo wszyscy się chcieli z sobą rozłamać, a coś powiedzieć z serca i do serca. Zbińska płakała dziękując dobrodziejom, płakał pan Paweł ściskając brata, który się musiał schylić do niego: Madzia też miała łzy w oczach...
W izbie jadalnej czekał na opłatek cały zastęp domowników, aż do najmniejszego chłopięcia, wszystkich Chorąstwo obeszli podając im opłatek i każdy do kolan się im kłaniał, mrucząc jak mógł i umiał z ruska i z polska życzenia na Chrystusowe Narodziny.
Pius stary z opłatkiem w ustach natychmiast począł roznosić na przemiany polewkę migdałową i barszczyk postny. Rozmowa potoczyła się wesoło a ochotnie o zimie, o święcie, o roku nowym, który nadchodził i de politis, bo u nas bez tego nic — świat nas tak obchodzi, jak gdybyśmy my go wielce obchodzili!! Otrobowicz miał ważną wiadomość, iż dla kawalerii owies zakupowano, co miało oznaczać niechybną wojnę, a ks. Zatoka mówił, że słyszał o sucharach, co potwierdzało wróżby owsiane. Chorąży przypomniał, iż zawsze czasu wojny na zboże się ceny podnoszą, co dla gospodarzy rzecz pożądana.
Cudnowski Aron jeździł już za kupnem, ale ile za parę dawał, nikt z pewnością powiedzieć nie umiał. Sprzeczano się trochę, Chorąży zapowiadał, że w tym roku trzymać się będzie z ceną, bo w przeszłym się pośpieszył.
Wyszła tedy na stół i stara maksyma, że pierwszego kupca odpychać nie należy, zwłaszcza gdy są przykłady zmowy handlarzy między sobą.