Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/693

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mógł się przekonać, jak straszny i uwłaczający wojewodzie kijowskiemu rozgłos miała. Wszyscy nieprzyjaciele Potockich i obrońcy praw ludzkości, wołali o pomstę do Boga na okrutnego magnata, który śmiał morderstwem rozrywać nienawistne syna małżeństwo. Był to doskonały temat dla nieprzyjaciół instytucyj rzeczypospolitéj, dla tych, co radykalnych reform żądali.
Dzienniczki niemieckie, gazetki pisane, listy pełne były snutych na tém tle opowiadań. Malowano w nich wojewodę straszniejszym jeszcze niż był tyranem. Jak sprawa toruńska wprzódy, jak porwanie króla przez konfederatów, historya Komorowskiéj obracała się przeciw całemu krajowi i robiła mu nieprzyjaciół. Na granicy znalazł Brühl wrzawę tę jeszcze straszniejszą i groźniejszą. Sprawą zajmowali się wszyscy.
Drobna szlachta domagała się na magnata kary przykładnéj, nielitościwéj, kraj się niejako dzielił na obozy, ale obrońców Potockich ledwie nieśmiałych i nielicznych znaleźć było można. Brühl z tém większym pośpiechem zdążał do domu, że jakkolwiek uczucie szacunku i przyjaźni wiązało go tylko z żoną, lękał się o nią, wiedząc, ile dozna dowiadując się o tém, co się stało w Krystynopolu.
Wątpił, ażeby zdołano przed nią utaić całą okropność téj tragedyi i powszechny o niéj sąd ludzi.
Zaledwie wysiadłszy, zapytał o żonę i dowiedział się, że chora wyjechała do Krystynopola.