Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale, wracając do rzeczy — zaczęła wojewodzina... trzebaby Marynię przygotować... Mnie nie wypada, przestraszy się dziewczyna...
Spojrzała na pannę Terlecką...
— A tybyś tego nie potrafiła? hę?
— Co mnie pani rozkaże, na wszystko jestem gotowa — poczęła panna — jednakże ja tam téj poufałości nie mam... Mnie się zdaje, że do tego...
— Któż, myślisz? kto?...
Stara Terlecka mrucząc coś, jakby się modliła, ciągle klepała się po twarzy. Był to wyraz podziwienia nad córki rozumem...
— A gdyby madam? proszę jaśnie pani — szepnęła panna i to, niechby nie mówiła, że z dyspozycyi, tylko — pod sekretem.,. Panna Maryanna byłaby przygotowana...
— Słowo daję nie ma do rady jak ty Terlesiu masz słuszność, tak najlepiéj...
Lice matki staruszki rozjaśniło się, ręce złożyła i nie wytrzymawszy dłużéj — dodała:
— A ja nowenneczkę zapocznę... i do moich świętych się udam... których wiem, aby się maryażem opiekowali — i Opatrzność Boska, a Patronowie i Anioły Stróże... Zobaczysz pani, pójdzie wszystko jak z płatka...
Narada przeszła w opowiadanie o Brühlach ich stosunkach i charakterze, panna Terlecka znadź dobrze przygotowana, miała w tém względzie obfite wiadomości, i widocznie była za związkiem. Woje-