Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przepraszał, dostawał sucharek i szedł się mścić nad towarzyszką wierną, nad którą się znęcał bez litości. Nie cierpiano Bebusia i Beby, ale i im musiano się czasem przypochlebiać, zyskiwać ich sobie, aby nie pletli niepotrzebnych rzeczy i niepoddawali złych myśli... Bebuś był plotkarz i łgarz okrutny... ile razy dowiedziono mu długojęzyczność grzeszną, wojewodzina kazała mu wieszać na szyi czerwony sukienny język, z którym czasem chodził po kilka godzin za karę...
W wielkiéj sali pałacu w Krystynopolu, Bebuś i Beba mieli swój appartament osobny. Słuszny mężczyzna mógł mu się przyglądać z góry, gdyż nie okryty był dachem... Składał się on z parawanów, papierem oklejanych, na którym poprzylepiano wystrzygane figurki dziwaczne zwierząt i ptaków... Stanowiły one tych starych dzieci zabawkę... W pośrodku mieli salonik ze stołowemi lilipuckiemi meblami i całe niby gospodarstwo...
Nieszczęśliwe to małżeństwo z babiemi twarzyczkami gębczastemi i obwisłemi, żyło z sobą jak pies z kotem, ale to na opak, Bebuś był tyranem i władzcą, a biedna Beba ofiarą... Obawiała się ona męża okrutnie, a ten że o cal od niéj był wyższy, znęcał się nad słabą towarzyszką. Przytém co mu dowiedzione zostało i za co był karany, stary, paskudny Bebuś, bałamut był i kochał się w pannach respektowych, dobierając zawsze dla effektów swych najsłuszniejsze wzrostem.