Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

porywała świece, kierowała księżmi, intonowała pieśni, a pobożność jéj objawiała się taką mimiką gwałtowną... że trudno było pojąć, jak na dość podeszłe lata mogła jéj podołać.
Ręce wyciągnięte do góry czasem trzymała godzinami, biła się w piersi straszliwie, całując ziemię sztukała czołem, że się o czaszkę lękać przychodziło... Za to potém jadła z apetytem wybornym i piła ze smakiem... Terlecka często ale nie zawsze siadywała w Krystynopolu, korzystając z łask wojewodziny, odwiedzała inne dwory gdzie ją z tego powodu dobrze przyjmowano i obdarzano. Stara łakoma była niesłychanie i wcale z wyciąganiem datków nie czyniła ceremonii, przymawiała się do nich. A że uboga była, dawano jej chętnie suknie, pieniądze, łakocie... i t. p. Córce zawadzała nieco ta żebranina, lecz matka nie dała się skłonić, aby spokojnie siadła na dewocyi przy kościele, i żyła z ordynaryi. Nawykła do ruchu Terlecka, długo w jednem miejscu usiedzieć nie mogła...
Wpadała z okrzykiem do domów...
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Matka Boska nasza Królowa... Aniołowie święci niech ten domek okryją skrzydełkami... Na intencyę państwa moich dobrodziejstwa osobliwych odprawiłam Nowennę... że skuteczną... czuje to w sercu mojém uspokojoném... Miałam widzenie w czasie mszy świętéj... wszystko będzie dobrze! tak mi Boże dopomóż, bo państwo dobrodziejstwo o bie-