Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/645

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Król Złota tryumfował. Wkoło słychać było pochwały człowieka, który umiał używać bogactw i korzystając z nich dla siebie, zarazem dzielił się niemi z ubogiemi, szukał ich i czynił tyle dobrego, ile zdołał...
Król Złota był szczęśliwym.
— Widzicie — rzekł — mówią, że złoto psuje! Nie! ono wspomaga cnotę, ale gdzie występek jest zakorzeniony, gdzie zło zapanowało, tam zapewne i złoto musi być na zło zyskane. Nie psuje ono, ani zatruwa, równie na dobre, jak na złe obrócone być może. Macie oto przykład...
— Jeden — odparł król Mirry — szukajmy więcéj tych twoich obdarzonych, jeżeli wszyscy równie dobrze wyszli...
Anioł, odgadujący ich myśli, już torował im drogę do powrotu, pałace i ogrody znikły z oczów, i znowu pod niebem gwiaździstém lecieli, gdzie ich prowadził.
Okolica posępna, dzika otaczała miasto jakieś przeludnione, ogromne, jak w czarnych powijakach całe zakute w obłokach duszącego dymu... Stali ponad domem olbrzymio rozrosłym, ciemnym, wyglądającym jak twierdza... i weszli za przewodnikiem do izby sklepionéj, w któréj sam jeden nad księgą wielką rachunków siedział człowiek z głową wypełzłą, z wejrzeniem dumném i srogiém... wychudły, żółty i niewydający się szczęśliwym.
Był to dzień jakichś rachunków dorocznych... stosy papierów liczbami zadrukowanych, skrzynie złota i srebra w sztabach i pieniądzach, pootwierane były przed nim.
Liczył swe miliony.
Czytali z łatwością w jego myśli. Miał kilkaset milionów w swém władaniu, na których ile łez, krwi, ruin, przekleństw leżało... nie liczył, ale rachował, że jeszcze tego wszystkiego było mu mało. W téj chwili potrzebował obalić jakiegoś spółzawodnika, pozbawić chleba tysiące robotników, aby miliony nowe popłynęły do skrzyń jego... W duszy téj nie było iskierki miłości dla niczego, dla nikogo, tylko niepomierna żądza panowania przez złoto...
Król Złota zasmucił się wielce... i smutek ten wyrwał go zaraz na górę, stracili z oczów milionera i jego skarby.
Wszyscy milczeli.
Jeszcze jednego chciał widziéć król, a anioł sunął już w odległą stronę... i przebiegli jednym polotem przestrzenie wielkie, aż przewódca spuścił się ku ziemi.
Na półwyspie zakrytym górami od północy i wiecznie kwitnącą wiosną, na wyniosłości nad morzem stał gmach rozległy, o dwóch