Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/513

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie dając mi kończyć, staruszka rękę swą wychudłą położyła mi na ustach.
— Proszę tego nie mówić! — poczęła bardzo gorąco i żywo — ja tego słuchać nie mogę. Majątku w ziemi nie mogę zapisać, kiedy tak Bóg zrządził, że ty musisz być tym jakimś panem Sewerynem. Kapitału jest dosyć, chcę, żebyś go wziął, cały, siostrom się krzywda nie stanie, bo każda z nich tyleż weźmie w dobrach.
— O kapitałach tych cały świat wie — odezwałem się — ja w oczach świata obcym jestem, oddać je mnie byłoby mnie wydać, wskazać.
Staruszka załamała ręce.
— Proszę mamci — dodałem, całując jéj kolana — kapitały te zapisać pani Sawickiéj, ona będzie depozytorką i od niéj ja już sobie odbiorę.
Spojrzała mi w oczy z powagą i smutkiem.
— Ale czy pewnie?
— Przecie mamcia zna dobrze panią Sawicką, inaczéj to nie może być.
Pocałowałem ją w rękę i unikając dalszéj rozmowy, wstałem ze stołeczka, chcąc odejść.
— Więc tak ma być? — spytała drżącym głosem.
— Tak, bo inaczéj być nie może.
— Niech będzie, jak chcesz, ja z Sawicką pomówię, a ty mi jutro każ sprowadzić rejenta. Czuję się jakoś słabą, senną, wiem, że koniec się mój zbliża.
O rozmaitych jeszcze legatach mówiła potém ze mną, nareszcie wyszedłem jak z łaźni wprost do pani Sawickiéj, aby uprzedzić i przygotować. Zdaje się, że przeczuwała, o co chodziło. Przyjęła to milcząc, a gdym dokończył, odezwała się:
— Pozwól mi pan powiedziéć dwa słowa: miałeś straty, robiłeś ofiarę...
— O tém ani pół słowa mówić nie pozwolę — rzekłem stanowczo, i wyszedłem.
Gdy rejent przyjechał, uprosiłem panią Sawicką do pomocy staruszce, nie chcąc nawet być świadkiem spisywania rozporządzeń, wziąłem go tylko wcześnie na stronę i powiedziałem mu otwarcie, że jeśliby starościna w jakikolwiek sposób miała o mnie wspomniéć w testamencie, aby się temu oparł, zaręczając, że nic nie przyjmę.
Prawnik przyjął to z pewném zdziwieniem, biorąc może za skutek podrażnienia jakiegoś i obrazy; nie potrzebowałem się przed nim tłómaczyć, tylko jeszcze raz zapewniłem, że to jest nieodwo-