Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zachwycił pieniędzy i nie skoczył z niemi za granicę, kłaniając się nizko pryncypałowi, który go napróżno oczekiwać będzie — i to się trafiało.
Cale inaczéj postępują sobie żydzi; większa część kupców handluje z niewielkiemi kapitałami, oni tak właśnie handlują, jak na bursie, zakładają się à la hausse, à la baisse. Ze stu rublami faktor kupuje tysiąc korcy żyta, pięćset pszenicy, a gdy może po dziesięć groszy zarobić, odprzedaje drugiemu. Ten drugi składa się z kilku innemi na wypłatę należności. Czasem znowu, ubodzy bez funduszów żydzi, kupują samym zadatkiem towar za kilka tysięcy złotych, za kilkaset gotowych. Resztę gdy transport do miasta dostawią, opłaca bogaty żyd i zabiera do swoich magazynów w zakład towar, liczy sobie od pieniędzy procent, a przemyślne żydki szukają tymczasem, komu z zyskiem odprzedać.
Powiedzieliśmy, mały zysk im wystarcza, a że pieniądze w ciągłym są ruchu i nieustannie w obiegu przynoszą więcéj, niż myśléć można. Procenta, jakie żydzi opłacają swoim współwiercom od pożyczonych sum, są proporcyonalnie ogromne, ale to ich nie ustrasza. Kredyt czyni, że żyd nie mający kapitału nad sto rubli, handluje i zyskuje jak na tysiącu; gdyby się ograniczył kupowaniem tylko takiéj ilości, na jaką mu funduszów wystarcza, widzimy, jak niewielkie miałby zyski. Cały wiec rozum żydowskiego handlu zależy na wierze i assocyacyi. Gdybyśmy kiedy chcieli się wziąć do tego, ciekawa rzecz, gdziebyśmy znaleźli potrzebne zaufanie i ochotę do połączenia kapitałów i interesów. Każdy zapewne chciałby sam tylko korzystać, niktby drugiemu nie powierzył kapitału, a każdy znowu działając osobno i bez pewności pomocy od współhandlarzy, musiałby się ograniczyć niezmiernie mało znaczącym handlem.
To co do handlu pozwolonego i prawego; ale żydzi, zwłaszcza bliżéj granicy, przewodniczą także wielkiemu choć rozdrobionemu handlowi kontrabandy, przemycaniu. Pomimo licznych straży, obsadzonéj granicy, pomimo nieustannego objeżdżania jéj i niezmordowanego oka tamożennych urzędników, przemycanie nie ustaje i niém żyje mnóstwo ludzi.
Ono jest nawet uregulowane w pewien sposób, porządnie, i ci co się niém zajmują, mają zapewne środki pomocnicze, służące do przeprowadzania prawie niezawodnego towarów. Korzyści przemycania są tak wielkie, że utrata towarów kilkakrotna wynagradza się jedném szczęśliwém przebyciem granicy. Zwykle żydzi jadą od nas do Lwowa, lub innego blizkiego nadgranicznego miasta, za kupnem towarów zakazanych. Tam znajdują już usłużnych przemycaczy, z któremi robi się ugoda. Opłata wynosi pięćdziesiąt procentów, czasem więcéj. Kupiec nie daje za towar pieniędzy wszystkich, ale